Będzie to wpis o grach, w które faktycznie gram głównie z dziećmi, ale które dostarczają i mi sporo frajdy. Natomiast niekoniecznie są to ulubione gry moich dzieci (o których mam nadzieję w przyszłości może sami opowiedzą).

 

Jestem zdecydowanym wrogiem gier dziecięcych (i nie tylko), które polegają jedynie na turlaniu kością i przesuwaniu pionka. Usypiają one nawet największych entuzjastów spędzania czasu z dziećmi i granie w nie powinno być surowo zabronione. Bo jak zarazić swoim ukochanym hobby, kiedy samemu usypia się nad planszą?

 

Moją topkę rozpoczyna Epoka Kamienia Junior, która już najmłodszych graczy (wiek na pudełku to 5+)  wprowadza w pożyteczny świat euro.

 

epoka-kamienia-junior-okladka-gry

 

W grze musimy gromadzić surowce, aby móc kupić chatkę. Pierwszy gracz, który wybuduje w swojej osadzie 3 chatki wygrywa grę. Połączenie kilku mechanik – są tu elementy gry pamięciowej, jest tu worker placement, jest i wymiana surowców – powoduje, że dorosły będzie miał poczucie przyspieszania momentu, w którym usiądzie ze swoją pociechą nad poważniejszą Epoką kamienia, a może nawet nad Cywilizacją poprzez wieki.

 

gra-epoka-kamienia-junior-zblizenie-na-plansze-wraz-z-elementami

 

Bo nie ukrywajmy prawdy, naturalnie zależy nam na rozwoju naszych dzieci i planszówki super nas w tym zadaniu wspomagają, ale z tego całego wychowania chcielibyśmy mieć trochę zabawy dla siebie, nawet jeżeli będziemy musieli na nią chwilę poczekać. Takie gry jak Epoka kamienia junior dają nam szansę na skrócenie tego okresu wyczekiwania na pełnokrwistego współgracza.

 

gra-epoka-kamienia-junior-zblizenie-na-planszetke-gracza-wraz-z-chatkami-w-tle-plansza-gry-wraz-z-elementami

 

Numer 9 to Imionki.

 

Przyznam się szczerze, że miałem pewne opory w pokazaniu tej gry swoim dzieciom. Chodzi o to, że gra jest odpychająca graficznie i oczywiście znajdzie swoich obrońców, ale chyba jedynie wśród PRL-owych sentymentalistów. Kiedy jednak usiedliśmy do rozgrywki po raz enty, ukarałem siebie w myślach za ocenianie gier po okładce. Tytuł ten pokazał mi kreatywność moich synów, którzy wymyślali często komiczne imiona dla kolejnych stworów.

 

imionki-okladka-gry

 

Ta gra na tym właśnie polega, na wymyślaniu imion dla stworów, które po raz pierwszy się pojawią na polu gry i pamiętaniu tychże imion, jeżeli pojawią się po raz kolejny. Kto wykaże się lepszą pamięcią, a czasem i szybkością, zbiera potwory do swojej kolekcji. Kto ma ich najwięcej na koniec gry- wygrywa. Gra wręcz idealna, także na imprezy w gronie dorosłych. Gdyby tylko miała ładniejsze grafiki, pewnie po dzień dzisiejszy, często by gościła na naszym stole.

 

karty-do-gry-imionki

 

Na miejscu 8 wylądowała miniaturka Game over.

 

Jest to jedna z serii gier, które charakteryzuje szybka, ale angażująca rozgrywka, wspólny szeroko rozumiany design i (co jest największym plusem) niska cena.

 

na-froncie-gra-game-over-w-tle-po-bokach-gry-cztery-lapy-na-lace

 

Game over to mocno uproszczony dungeon crawler, w którym przemierzamy labirynt z kart. Pod nimi mogą ukrywać się różne niespodzianki w tym i potwory, które możemy pokonać tylko jednym rodzajem broni. Broń natomiast trzeba wybrać przed odkryciem kolejnej karty. W przypadku pomyłki tura przechodzi na kolejnego gracza, a my zaczynamy podróż od początku- bogatsi o zdobytą wiedzę. W tej grze, obok szczęścia, istotna jest bardzo dobra pamięć. Każda karta odkryta (czy to przez nas czy przeciwników) daje nam istotne informacje, które umożliwiają nam wytyczenie bezpiecznej ścieżki do klucza, a następnie do skrzyni- co jest warunkiem zwycięstwa.

 

karty-gry-game-over

 

Tytuł ten ma bardzo wiele do zaoferowania i świetnie urozmaica tradycyjne gry pamięciowe. Dodatkowo motyw gier komputerowych stanowi mocny przyciągacz dla młodszych odbiorców.

 

Na miejscu 7 umieściłem największy hit sprzedażowy ostatnich lat czyli Dobble.

 

O tej grze powiedziano już tyle, że skupię się na kilku osobistych anegdotkach i ciekawostkach. W każdym razie jest to bez wątpienia fenomen do którego lubię od czasu do czasu wracać (kiedyś u mnie w domu był szał na wersję z Autkami teraz z Harrym Potterem, ale nadal to Dobble).

 

dobble-minionki-harry-potter-kultura-auta-okladki-gier

 

I pomyśleć, że kiedy zaczynałem karierę jako kupiec i frima Rebel zaproponowała mi wprowadzenie Dobbli, to prawie parsknąłem śmiechem. Stosunkowo droga gra, niby w fajnym opakowaniu, ale (wtedy wydawało mi się) z dość infantylną rozgrywką- to przecież nie miało prawa się udać!  W każdym razie spodziewałem się bardziej owocnego spotkania z jedną z największych firm planszówkowych w Polsce. Na szczęście to rozgoryczenie trwało jedynie do pierwszych raportów sprzedażowych. No i nauczony brutalnie pokory, posypałem głowę popiołem i zagrałem w Dobble. Dopiero wtedy zrozumiałem jaka w tej prostocie drzemie siła. Ogólnie, jako że z moją spostrzegawczością nie jest tak kolorowo jakby mogło się wydawać i z reguły mocno przegrywam w tę grę- to i tak rozgrywka w Dobble jest na tyle uzależniająca, że na jednej partii się nie kończy.

 

gra-dobble-zwierzaki-karty-do-gry

 

Po paru latach świetności podstawowego tytułu zaangażowałem się w tworzenie Dobble Kultura – czyli specjalnej wersji z okazji 70-lecia istnienia firmy Empik. Choć mój wkład był symboliczny i ograniczał się bardziej do przeszkadzania ekspertom i wyboru odpowiednich ikon, to zrozumiałem wtedy, ile taki tytuł potrzebuje nakładu pracy i zaangażowania.

Docierało powoli do mnie to, że aby gra nie była za prosta, ale też nie za trudna, musi przejść szereg testów, musi być wybrana odpowiednia ilość odpowiednio dopasowanych kolorów i nie każda ikona da się narysować w odpowiedni sposób. Wszystko to oświeciło mnie niesamowicie jeżeli chodzi o proces powstawania gry i zrodziło we mnie ogromy szacunek dla twórców i wydawców gier. W każdym razie, ku mej radości, Dobble Kultura sprawdziło się na rynku i sprzedaż tej wersji jest kontynuowana do dziś, pomimo że 70 lecie Empiku było jakiś czas temu (bodajże w 2018 roku).

 

Na miejscu 6 umieściłem kilka tytułów z serii gier kooperacyjnych wydanych przez firmę Egmont. Chodzi o Małych Detektywów, Kotka Psotka i Park Dinozaurów.

 

stos-pudelek-ustawionych-bokiem-gier-kotek-psotek-park-dinozaurow-wyprawa-do-babci-mali-detektywi

 

Idea gier kooperacyjnych dla dzieci, na pierwszy rzut oka, wydaje się genialnym pomysłem (no bo przegrana aż tak nie boli i nie ma niepotrzebnej histerii), ale można tu wpaść w pułapkę lidera. Jak dorosły będzie podejmował wszelkie decyzje za dzieci to te szybko się znudzą. Jakimś cudem ta seria zupełnie niweluje ten problem, co więcej powoduje, że dla dorosłego wybór konkretnej drogi nie jest oczywisty. Siłą rzeczy rodzi to dyskusje i rozmowy pomiędzy graczami.

 

zblizenie-na-plansze-gry-kotek-psotek-w-tle-okladka-gry-kotek-psotek

 

Co ciekawe, każdy z tych tytułów bazuje na innej mechanice i każdy z nich z zewnątrz wygląda tak sobie, ale po otwarciu i złożeniu elementów gry obserwujemy słynny efekt „wow”. I tak Mali detektywi to pamięciówka z lekkim dedukcyjnym twistem, Kotek Psotek to dość sprytnie ukryty „push your luck” natomiast w Parku Dinozaurów mamy wyścig do bazy, jak w Chińczyku, z rozbudowanym elementem pamięciowym.

 

zblizenie-na-plansze-gry-mali-detektywi-wraz-z-elementami-gry-w-tle-okladka-gry-kotek-psotek

 

Trochę żałuje, że moje dzieci wyrosły już z dziecięcego charakteru tych gier, bo gdyby były pociągnięte trochę dojrzalszą kreską graficzną, to jeszcze dziś sprawiałyby nam wiele growej przyjemności. Dodam, że w serii ukazała się jaszcze Wyprawa do babci, ale ten tytuł średnio przypadł nam do gustu- może dlatego, że był aż nazbyt abstrakcyjny, a jednocześnie racjonalizujący wybory.

 

Numer 5 to kolejny klasyk czyli Dixit.

 

Jest to jeden z najczęściej polecanych tytułów dla osób rozpoczynających swoja przygodę z planszówkami i który z reguły zostaje na długo w kolekcji. O tej grze wyobraźni napisano i powiedziano już chyba wszystko, więc nie będę tu mocno się rozpisywał i nie zaskoczę nikogo stwierdzeniem, że zaraziłem się tym tytułem od pierwszej rozgrywki.

 

karty-do-gry-dixit-podroze

 

Do dziś mnie fascynuje sposób w jaki ten tytuł wspaniale potrafi łączyć pokolenia i pobudza kreatywność myśli. Z własnej praktyki wiem, że 7-latek po paru chwilach potrafi załapać, że jego podpowiedzi nie mogą wprost opisywać karty i że trochę musi wysilić szare komórki, aby cieszyć się sukcesem. Zdecydowanie jest to tytuł bumerang i wraca co jakiś czas na stół.

 

Tuż za podium znajdują się Pędzące Ślimaki.

 

okladka-gry-pedzace-slimaki

 

Pewnie moi synowie raczej wskazaliby na Żółwie, jeżeli to oni robiliby zestawienie, ale dla mnie to właśnie ślimaki są liderem tej Pędzącej serii. Przede wszystkim z perspektywy zaawansowanego gracza jest tu więcej decyzji, trzeba też wcześniej się domyślić na jakich kolorach zależy naszym przeciwnikom, nie można pomijać punktowania w trakcie gry, no i w ogóle warunki zwycięstwa są znacznie ciekawsze niż w Pędzących żółwiach, nie wspominając już o dość przeciętnych Jeżach. Dodając do tego, tak uwielbiane przeze mnie, turlanie kośćmi, to mamy do czynienia właściwie z grą idealną.

 

plansza-do-gry-pedzace-slimaki-wraz-z-elementami-gry

 

W skrócie gra polega na odpowiednim draftowaniu kości, które odpowiadają za ruch ślimaka w odpowiednim kolorze. Każdy gracz ma w tajemnicy przypisane do siebie dwa kolory ślimaków i za każdy z tych kolorów może zapunktować na koniec gry- bo punktujące miejsca to 1, 2 i ostatnie. Dodatkowo gracze zbierają  punkty w trakcie wyścigu za spychanie innych ślimaków z liści sałaty, bądź za zatrzymanie dowolnego ślimaka na polu z grzybkiem.

 

zblizenie-na-kosci-gry-pedzace-slimaki-w-tle-plansza-do-gry-pedzace-slimaki

 

Jednak co najbardziej urzeka mnie w Pędzących ślimakach to fakt, że bardzo dobrze gra mi się w nie z moimi znajomymi, kiedy dzieci dawno już śpią, a odrobina wypitego trunku zaczyna już nieco szumieć w głowie i nie ma sił na kolejną ciężką rozgrywkę.

 

Podium otwiera jedyna zręcznościowa gra w tym zestawieniu czyli Obłędny rycerz.

 

okladka-gry-obledny-rycerz

 

Znowu trochę się pochwalę, ale było dane mi uczestniczyć w spotkaniu podczas Essen Spiel, na którym to Foxgames decydowało się na wydanie tego tytułu. Wtedy nie do końca rozumiałem tę decyzję, ale nie widziałem w prototypowej wersji gry tego co widział w niej wydawca. Na moje szczęście mój pesymizm nie był wstanie zdusić entuzjazmu Lisów i po kilku długich miesiącach otrzymałem swój egzemplarz tej perełki w polskiej wersji językowej. Nie wiem czy wydawca był zadowolony ze sprzedaży, ale dla mnie ta gra powinna być na półce każdego rodzica.

 

zblizenie-na-plansze-gry-obledny-rycerz-wraz-z-elementami-gry

 

Obłędny rycerz w założeniu jest dość prosty. Musimy sterować figurką rycerza, aby przechodzić kolejne misje, jednak możemy to robić tylko przy pomocy specjalnych dźwigni, które poruszają planszą. Czym większa liczba graczy tym jest trudniej, ale i zabawniej- no i wtedy poziom emocji sięga zenitu. Z mojego doświadczenia wiem, że ta gra potrafi zaangażować na wiele chwil nawet najbardziej niecierpliwe dziecko, które szybko się nudzi przy innych, nawet najkrótszych, tytułach. Gra ma też spory potencjał, jeżeli chodzi o spotkania przy piwie w gronie znajomych, bo wcale nie jest tak łatwo przeprowadzić bezpiecznie rycerza przez kolejny poziom.

 

Na 2 miejscu jest gra, którą znam od niedawna, ale tak mnie pozytywnie zaskoczyła, że od razu znalazła dość spore miejsce w moim sercu- chodzi o grę Skarpetkowe stwory (więcej informacji o grze KLIK).

 

okladka-gry-skarpetkowe-stwory

 

Rozgrywka polega na umiejętnym przesuwaniu pionków skrzatów i potworów po żetonach, tak aby jak najszybciej zebrać odpowiednią kombinacje skarpet i jednocześnie przeszkodzić w tym zadaniu współgraczom. W grze tej sporo trzeba się nakombinować, trzeba mieć też sporo szczęścia i całkiem dobrą pamięć. Co ciekawe, twórcy gier dziecięcych z reguły starają się unikać negatywnej interakcji, a tutaj, z premedytacją, musimy sobie podbierać skarpety i przesuwać stwory tak, aby były jak największą przeszkodą dla innych- i to wbrew pozorom, daje największą radość.

 

elementy-gry-skarpetkowe-stwory

 

Jednak to nie mechanika mnie najbardziej urzekła, a dodatkowa ukryta zabawa w tej grze.  Na początku musimy nadać imiona naszym skrzatom nadając im w ten sposób pewną osobowość budującą klimat. Dodatkowo, i to jest chyba najlepsze, wraz z kolejnymi rozgrywkami rozwijamy grę, otwierając kolejne  pomieszczenia domostwa gdzie zagubiły się skarpety. Są to te same emocje co podczas otwierania jajka niespodzianki, tylko tu znajdujemy dodatkowe elementy gry wraz z nowymi wariantami rozgrywki. To wszystko powoduje, że gra się szybko nie znudzi, a chęć odkrycia kolejnych tajemnic pcha nas do kolejnych partii.

 

Werble, bo nastał czas na pierwsze miejsce czyli grę Sen. Gra, która u nas od momentu pierwszej rozgrywki cieszy się sporym i nieustannym zainteresowaniem.

 

okladka-do-gry-sen

 

Tytuł ten ma wszystkie elementy, aby zarazić nowych graczy i dać sporą satysfakcję osobom, które są już nieco obeznane z grami. Przede wszystkim należy wyróżnić grafiki, które są równie piękne jak te, które spotykamy chociażby w Dixicie, tylko, że Sen do rozgrywki ich nie potrzebuje, więc dodatkowe brawa dla wydawnictwa Nasza Księgarnia za zaangażowanie w ten element. Dodają one dodatkowy smak grze i cieszą oko.

 

wybrane-karty-do-gry-sen

 

Sama mechanika skłania do podejmowania ryzyka, aby na koniec rundy mieć jak najniższy wynik na odkrytych kartach. Na początku znamy nominały tylko 2 z 4 kart snów, które leżą przed nami. Wraz z biegiem gry uzyskujemy wiedzę co jest na pozostałych kartach. Może się też zdarzyć, że – na skutek działań przeciwników – stracimy którąś z naszych kart, a w zamian dostaniemy inną, której wartość znowu będzie dla nas zagadką. Mieszanka szczęścia, spostrzegawczości i dobrej pamięci jest drogą do sukcesu.

 

zestaw-kart-do-gry-sen

 

Gra w Sen jest uzależniająca, a jednocześnie daje sporo tej specyficznej hazardowej przyjemności. Zasady tłumaczy się w niecałą minutę, a jej gabaryty pozwalają zabrać ją na wycieczkę, do znajomych, dziadków, na łąkę, gdziekolwiek sobie zamarzymy. Polecam, bo to jest jedna z najczęściej wracających pozycji na nasz stół i to zarówno w gronie dzieci jak i dorosłych.

 

Pozwolę sobie jeszcze na jedno małe wyróżnienie dla świeżo wydanej gry Zombie Teenz ewolucja.

 

gra-zombie-teenz-ewolucja-okladka-produktu

 

Przyznaję się, że nie grałem jeszcze w pierwszą część Zobie Kidz, ale po wrażeniach z gry w kontynuację muszę, w miarę szybko, nadrobić te zaległości. Podobnie jak w Skarpetkowych Stworach, Zombie Teenz rozwijają się wraz z kolejnymi rozgrywkami, tylko, że tu nie rywalizujemy, a współpracujemy.

 

zblizenie-na-pionki-gry-zombie-teenz-ewolucja-ustawionych-na-planszy-gry

 

Naszym wspólnym zadaniem jest obrona budynku szkoły przed atakiem zombie. W tym celu musimy jak najszybciej przetransportować tam skrzynki z antidotum zanim wtargnie tam horda wygłodniałych żywych trupów. Brzmi przerażająco, ale gra jest pozbawiona elementów przemocy, a grafiki idealnie wpasowują się w gusta dzieciaków.

 

Powyższy top kształtował się przez okres dorastania moich dzieci i właściwie kierowałem się jednym kryterium- rozrywką bez przymusu.

 

Jak wspomniałem na początku, gry mają nieść radość ze wspólnego spędzania czasu. Tylko wtedy wszystkie inne pożyteczne walory gier będą miały moc rażenia i nie podzielą losu wielu lektur szkolnych.

 

Oczywiście jestem ciekawy jakie gry dziecięce polecacie i które z nich u was wyszły poza tę kategorię i wylądowały na stole również w gronie dojrzałych graczy? Zachęcam też do wypróbowania tytułów z powyższej topki- szczególnie, że wkrótce mamy super ważną okazję do rozłożenia planszy, którą jest Dzień Dziecka!

 

Maciek

więcej o autorze KLIK

 

 

Loading spinner