Terrors of London – karcianka na miarę naszych czasów

Dzięki naszemu rodzimemu Wydawnictwu Portal Games (👉KLIK) jakiś czas temu (końcówka 2020 r.) na nasze stoły trafiła gra karciana Terrors of London. Pierwotnie gra została wydana przez amerykańskie wydawnictwo Kolossal Games z USA (👉KLIK) w 2019 r. a na stoły Punktu Zwycięstwa (👉KLIK) trafiła właśnie dzięki wydawcy z Knurowa. Na wstępie jeszcze napomknę (bo może uciekniecie z przerażeniem przed końcem albo padniecie ofiarą Demona), że do magazynów Portal Games dotarła już podstawka wraz z dodatkami i lada dzień możecie ich wypatrywać na sklepowych półkach.

 

Ale co to jest za gra ?

Karty-do-Terrors-of-London

Karty do Terrors of London

Na początku, z kronikarskiego obowiązku wypadałoby rzec kilka słów o samej grze. Zanim popłynę 😉. Terrors of London to gra dwu osobowa (dzięki dodatkom można jednak zagrać i w cztery osoby), karciany bitewniak z wyczuwalnym klimatem horroru. Jej autorem jest (niezbyt mi znany) Ryan Pye, zaś osobą odpowiedzialną ze te genialne ilustracje Brad Pye (może bracia ?). Na marginesie dodam, że duet ten szykuje swoją kolejna grę na 2022 r. No cóż, zobaczymy co z tego wyjdzie. Jeśli chodzi o elementy, to po otwarciu genialnego moim zdaniem pudełka – znajdujemy masę kart, trochę żetonów i instrukcje. Mechanicznie to zdecydowanie Deck Building (budowanie talii kart) i zarządzanie ręką zmierzające do eliminacji przeciwnika. Wiekowo zalecana jest dla osób powyżej 14 roku życia. Zapewne przez swój mroczny klimat. Pudełkowy czas rozgrywki 20-40 min całkowicie odpowiada temu z czym spotkałem się osobiście.

 

Rozgrywamy frakcje potworów

Tu-zaczyna-sie-mistyczna-podroz

Tu zaczyna się mistyczna podróż.

 

Sama rozgrywka nie jest zbyt skomplikowana, dwóch oponentów siada naprzeciwko siebie i wybiera albo losuje frakcję – Bestię, Nieumarłych, Śmiertelników albo Duchy. Każdy z władców (przywódców frakcji) ma inne umiejętności i inną żywotność oraz swoje karty wpływów, z których dobieramy dwie. Do nich dorzucamy karty kultystów i fanatyków i mamy gotową talię startową. W trakcie gry z tzw. ulicy kupujemy kolejne karty potworów z frakcji, relikty albo akolitów (choć te akurat moim zdaniem najrzadziej). Co turę dobieramy na rękę pięć kart i z nimi ruszamy do boju i tak aż nasz przeciwnik osiągnie wartość życia zero. Ciekawym strategicznie rozwiązaniem wydają się być hordy. Czyli dobieranie kart określonego typu i układanie ich obok siebie, zwiększając ich siłę rażenia.

 

Londyn miejsce pełne grozy

 

Największym plusem gry Terrors of London jest moim zdaniem klimat, który wylewa się w każdym jej elemencie. Już na samym początku, piękne pudełko zamykane na magnes stanowiące swoisty portal do świata pełnego grozy, tajemniczości i wszelkiej maści potworów zrzeszonych w różnych frakcjach. Klimat, z którym mamy do czynienia, spowija londyński horyzont bardziej, niż czarne kłęby dymu rodzącego się czasu industrialnego. Da się odczuć, że wykreowany świat wkracza z trwogą w XIX wiek. Idąc dalej zamglonymi uliczkami miasta, zaczynamy się dostrzegać, że to wcale nie mgła spowiła ulice Londynu. To złowrogie siły, które wciągnęły i nas w tą walkę – nie tylko na śmierć i życie, ale też walkę o nasze dusze. Dodatkowo, na co zwróciła mi uwagę nasza Paulina (👉KLIK), słowa-klucze już swoimi nazwami, świetnie wprowadzają nas w ten klimat „Poświęć”, „Klątwa”, „Nawiedź” itd. – całkowicie się z nią zgadzam. Gra, pomimo iż jest wykonana całkiem dobrze, to wymaga zakoszulkowania kart, żeby dłużej posłużyły (bo każdy z kim grałem nie chciał skończyć na jednej rozgrywce), to samo tyczy się arkuszy władców. Ciekawym rozwiązaniem do gry jest mata (oczywiście do dokupienia) – jednak osobiście uważam, że gra powinna ofiarować nam jak najwięcej do wygody grania, jak i przedłużania jej żywotności. Ale rozumiem wszystko, w budżecie musi się spinać, no i taka gra nie może kosztować więcej niż podobne na rynku. Kolejnym pozytywem jest insert, gra nawet w koszulkach mieści się w pudełku bez zostawiania dużej ilości powietrza.

Ale żeby nie było tak słodko, gra ta posiada też minusy, poza jakością kart o których wspominałem. Akolici – przyznam, że nie bardzo rozumiem po co się oni znaleźli … miałem wiele rozgrywek i to z osobami znającymi ten tytuł, gdy żaden akolita nie pojawił się w grze. Może to wynikać, z ceny innych kart, które nie są specjalnie wysokie.

karty-do-terror-of-Londyn

Są bliżej niż Ci się wydaje

Krótki prawdziwy rys historyczny

 

Jak udało mi się ustalić autor gry wzorował się na prawdziwych wydarzeniach, które miały miejsce w wiktoriańskiej Anglii w XIX wieku.

Dzięki uprzejmości The Dark University of London spędziłem w ich tajnej bibliotece kilka dni szukając opisu tamtych zdarzeń. To co odlazłem z narażeniem życia wam dziś prezentuje. Według moich badań około roku 1848 miały miejsce w Londynie pierwsze udokumentowane walki pomiędzy frakcjami Bestii, Duchów i Nieumarłych. Co ciekawe dopiero cztery lata później dołączyła do tych walk frakcja Śmiertelników. Powyższe podyktowane jest, tym że ludzie dość późno zorientowali się, że trwa walka. Problematyczne okazało się też kto, stanie na jej czele i kogo zrekrutować do takiej armii.

Na czele frakcji Bestii (żółta) od początku stał Fenris

Jak można przeczytać w materiałach źródłowych – ten ogromny wilk, syn Lokiego i olbrzymki Angerbody, wyswobodziwszy się z łańcucha zwanego Loding udał się do Londynu, gdzie rozpoczął pozyskiwanie swoich zwolenników. Wśród jego armii ba … powiedzieć można i wyznawców, można wymienić m. in. Behemota, Wilkołaka, Fauna, Trolle czy Gargulce.

Na rosnące wpływy frakcji żółtej, szybko odpowiedział Kanclerz Śmierci – gdyż tak historycy nazywają Metuszelacha, o którym pierwsze wzmianki znaleźć można już w biblii.

Zapewne bardziej znacie go pod nazwą Matuzalem … jednak prawda o nim jest nieco inna i pewne grupy postarały się o to, aby nieco ją zmienić. Metuszelach jest pierwszym i najstarszym istniejącym wampirem. Zapadł on na wiele wieków w letarg i obudził się dopiero pod koniec XVIII wieku. Gdy tylko poczuł, że coś ważnego dzieje się w Londynie, przybył tam, aby budować swoją strefę wpływów (inaczej też zwana frakcja zielonych). Szybko do niego dołączyły zastępy Ghuli, Ghastów, Strzyg czy Kościotrupów. Do jego oficerów i zaufanych sługusów należeli potomkowie rodów Nosferatu czy Liszy.

Gdy wydawało się, że wojna będzie rozgrywać się tylko pomiędzy tymi dwoma frakcjami pojawia się grupa niebieskich – czyli duchów.

Niestety nie ma pewnych źródeł, które wskazałby jak pojawiły się w Londynie. Jest to najbardziej tajemnicza organizacja. Na jej czele stanął Azazel inaczej zwany też Hazazel lub Assasello czyli z hebrajskiego „ten, który się oddala”. Włączył się do wojny realizując tajną misję pochodzącą od samego „syna ognia” (nawet na torturach nie wyznam wam kto to jest). W szeregach jego armii walczą m. in. Demony, Zjawy, Widma, Politergeisty czy różnego rodzaju rasy Biesów.

Ostatnia frakcja śmiertelników, została powołana przez tajne komórki jej królewskiej mości (coś w stylu MI6 w świecie nadprzyrodzonym).

Na jej czele stanęła pierwsza żona Adama, Lilith zwerbowana na stokach Koszarawy. Pomimo różnych stereotypowych przekazów, nic jej zarzucić nie można. Jej ówczesne działania zdecydowały, że stanęła na czele frakcji białych. Decyzję tę potwierdziły jej zaangażowanie i poświęcenie. Udało jej się pozyskać najlepszych wówczas czarowników, wiedźm, kapłanów. Na jej usługach byli również liczni inkwizytorzy jak i łowcy reliktów.

Pewnie zastanawiacie się, co też źródła historyczne mówią o przebiegu walki, kto wygrał,  a kto okazał się przegranym …. Cóż na to pytanie będziecie musieli odpowiedzieć sami używając jako narzędzia gry Terrors of London.

zetony-wedruja-w-przestrzeni

Rzut żetonami też można wykonać z gracją

Czy to już koniec ?

 

Wpisu tak, Terrors of London zdecydowanie nie! Gra dość często gości na moim stole i proponuję ją zarówno zaawansowanym graczom, jak i osobom wchodzącym dopiero w świat planszówek. Tym bardziej, jak pisałem powyżej, pojawia się okazja uzupełnienia swojej kolekcji, gdyż gra jest już w magazynach i szykuje się do drogi ku sklepom z planszówkami. W tym miejscu jako przedstawiciel Punktu Zwycięstwa chciałbym bardzo podziękować wydawnictwu Portal Games za przekazanie nam gry do recenzji. W dalszej kolejności chciałem podziękować Krzysztofowi Staniszewskiemu (👉KLIK) za zrobienie super zdjęć, które możecie podziwiać. Jako ostatniemu chciałem podziękować bibliotekarzowi z The Dark University  of London Panie Davidzie Hume świetnie prowadzone katalogi 😉.

 

 

Konrad (więcej o mnie 👉KLIK)

Zdjęcia Krzysztof Staniszewski

Loading spinner